W tym czasie moje życie nabrało tempa, priorytety się zmieniły, przybyło energii :) Jednym słowem jest moc !
Nie oznacza to jednak, że przestałam dbać o włosy . O nie ! Dbałam o nie tak samo jak wcześniej.
W tym czasie urosły, okazało się, że zagęściły się o 0,5 cm od maja !
Zaczynam od NDW, która będzie o moim pierwszym w życiu Kallosie :)
Włosowe, niedzielne SPA zaczęłam od oczyszczenia włosów szamponem z SLS/SLES : BARWA z pokrzywą. Notabene uwielbiam ten szampon, czuję, że włosy po nim są oczyszczone, bardzo lubię gdy włosy skrzypią po myciu Barwą, wtedy wiem że są czyste.
Po myciu, na osuszone ręcznikiem bawełnianym włosy, nałożyłam maskę Kallos Omega z dodatkiem gliceryny.
Kilka dni wcześniej zakupiłam litrowe opakowanie Kallosa Omega, który składowo wydawał mi się najlepszy dla moich włosów. Planowałam zakupić Kallosa z aloesem, niestety nie było go w Hebe :) Następnego dnia użyłam go po myciu, bez dodatków, w takiej formie nie zrobił na moich włosach nic. Postanowiłam więc w niedzielę dodać do niego kilka kropel gliceryny, dokładnie 5 kropel na porcję.
Taką mieszankę wprasowałam w osuszone włosy. Nałożyłam czepek foliowy i czapkę. Odczekałam godzinę i spłukałam włosy, kończąc płukanką zimną wodą.
Efekt
Efekt przeszedł moje oczekiwania. Włosy po spłukaniu już były mięsiste ! A po wysuszeniu ( suszarką ) były bardzo nawilżone, sypkie, miękkie, błyszczące. Taki stan utrzymał się cały dzień.
Myślałam, że ta maska będzie do wyrzucenia, dobrze że dałam jej szansę :) efekt jest naprawdę bardzo zadowalający :)
w naturalnym świetle |
z lampą błyskową |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz