Moja niedziela dla włosów jak zazwyczaj odbyła się w sobotę :)
Jako, że moje włoski uwielbiają proteiny i są po nich ładne w planach miałam laminowanie żelatyną...
Oto co zrobiłam :
Po umyciu włosów tak jak zwykle moją metodą OMO ;) opisywałam ją TUTAJ
, nałożyłam wcześniej przygotowaną mieszankę do laminowania.
Jak ją zrobiłam :
1 łyżka żelatyny
3 łyżki gorącej wody
1,5 łyżki maski " Kallos Latte "
5 kropel olejku arganowego
5 kropel olejku rycynowego.
wszystko starannie wymieszałam, oczywiście nie na raz. Najpierw rozpuściłam żelatyne w gorącej wodzie, a następnie dołączyłam resztę składników.
To jest podstawowy skład tej mieszanki, oczywiście dowolnie można dodawać ( w zależności od tego co lubią nasze włosy ) :
- kilka kropel cytryny, łyżeczkę miodu, jogurt, łyżkę soku aloesowego .
Mieszankę trzymałam pod czepkiem 40 minut, w gorącej łazience, dlatego nie podgrzewałam jej dodatkowo.
Po upływie tego czasu dokładnie spłukałam włosy i skalp chłodną wodą ( tak że byłam pewna, że nic nie zostało na włosach ) .
Efekt:
Podczas nakładania mieszanki na włosy od razu stały się sztywne. Przy płukaniu też były sztywne. Efekt ten zniknął po wyschnięciu włosów. Włosy są sypkie, są śliskie, miękkie, jedwabiste i błyszczące. Lepiej się układają. Są takie od nasady aż po końce. Bardziej się wyprostowały, nie są tak bardzo pofalowane jak ostatnio, ale w dotyku są cud miód malina ;)
Nie potrafię opisać tego efektu, cały czas je dotykałam takie były inne, lepsze, milsze w dotyku.
Po jednym już myciu, cały czas są takie :) efekt nie zniknął.
Jest jeszcze jeden ogromny plus , zauważyłam, że dłużej utrzymują świeżość. Następnego dnia rano nie byly oklapnięte i nie miałam wrażenia jak zazwyczaj, że już muszę je myć.
Ostatnie moje laminowanie miało miejsce w marcu - jako próba :) wyszło genialnie. Teraz też wyszło genialnie :) :) :)
Myślę, że co jakiś czas warto wykonać ten zabieg. Postaram się go robić raz na miesiąc .
Laminowanie polecam wszystkim. Te włosy, które nie lubią protein można mieszankę wzbogacić o więcej olei i nawilżaczy jako ochronę przed przeproteinowaniem.
Kręconowłosym też polecam. Z innych blogów wiem, że po laminowaniu skręt jest bardziej zdefiniowany, wyraźny. Oczywiście aby nie wysuszyć włosów zanadto można użyć do podstawowego składu emolientów i humekantów.
Poniżej zdjęcie, na którym nic prawie nie widać , ponieważ jego efekt to połączenie umiejętności mojej mamy + sztuczne światło + lampa . Wyszło jak wyszło , niestety musi być :)
Laminowanie to fajna sprawa :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajna :) i fajne są po nim włoski :)
UsuńZazdroszcze Ci tej genialnosci po zelatynie Kochana, wlosy prezentuja sie swietnie, widac, jak ladnie blyszcza :) Ja rowniez mialam w ten weekend plany laminowania, ale nie wiem, czy nie wymysle czegos innego ;)
OdpowiedzUsuńjuż widziałam, że laminowałaś :)
Usuńz gorszym skutkiem niz u Ciebie ;)
UsuńLaminowanie to fajna sprawa. Również u mnie dobrze się sprawdza.
OdpowiedzUsuńto naprawdę dobrze działa !
UsuńOd czasu do czasu też sobie robię taki "zabieg". Moje włosy nie mają nic przeciwko proteinom, oczywiście w umiarkowanej ilości ;)
OdpowiedzUsuńMoje też nie :) robiłam ten zabieg 2 raz i się nie zawiodłam :)
Usuńbardzo lubię laminowanie, włosy są po tym przyjemnie gładkie i lśniące :) jednak w większości wybieram gotowy specyfik (Mariona), ponieważ nie wiedziałabym chyba jakich proporcji żelatyny użyć, aby nie przesadzić.
OdpowiedzUsuńKiedyś przeczytałam o laminowaniu u Anwen i robię dokładnie tak jak ona napisała. To są proporcje akurat :)
Usuń