Oto doiegła końca.
Uzyskałam efekt, który chciałam uzyskać , chociaż w środku akcji nie za dobrze było z moimi włosami :)
W akcji wzięłam udział, ponieważ moim celem był jak największy przyrost włosów.
Do wizyty u Mysi zaplanowanej na maj chciałam zapuścić ok 10 cm ( licząc od ostatniej wizyty czyli od października ). Miałam na to 6 miesięcy.
Bez żadnych przyspieszaczy włosy rosną mi 1 cm na miesiąc. Mało.
Akcja Ewy z bloga Włosy Na Emigracji była dla mnie motywacją i akurat trafiła w czas dla mnie najkorzystniejszy na taka akcję :)
Podsumowanie akcji :
luty :
wcierałam Daktarin, codziennie na noc.
Piłam siemie lniane parzone.
przyrost 2 cm
marzec:
wcieralam Jantar co 2 dzień n noc.
Piłam siemię lniane parzone
przyrost : 1,5 cm
kwiecień :
wcierałam Daktarin , ale już mniej regularnie.
brałam tabletki CP , 2 dziennie , tez nieregularnie.
przyrost : 1,5 cm
maj:
nie robiłam nic
przyrost : 1 cm :)
w sumie : 6 cm
Dla mnie to nie jest zły wynik, bardzo jestem z niego zadowolona.
Do Mysi poszłam z wlosami dłuższymi o 9 cm od ostatniej wizyty w październiku.
Celem moim u Mysi było wyrównanie wszystkich włosów, żeby nie pozostało śladu do cieniowaniu.
Cel został osiągnięty , ścięłam ok lub nawet ponad 10 cm . Niekoniecznie tyle zakładałam, tym razem był to mus !
Niestety w czasie trwania akcji wzięłam się równiez za wydobywanie fal. Po wielu próbach stwierdziłam, że moje włosy nie chcą się skręcać , bo maja za mało protein , bo je olejuję ( naprawdę tak było , olej był czynnikiem powodującym rozprostowywanie włosów, pisałam o tym w TYM poście ) . Przestałam olejować , odstawiłam silikony. Codziennie zapodawałam włosom proteiny.
W ferworze walki nie zauważyłam ogromnego przeproteinowania i w rezultacie spustoszenia na moich włosach. Włosy mi sie pokruszyły.
Jedynym ratunkiem bylo ściąć je. Co i tak zamierzałam zrobić.
Teraz są bardzo ładne, miękkie, geste, lśniące. Tylko krótkie... zapuszczam... Teraz już nie zrobię błędów które doprowadziły mi włosy do ruiny . Olejuję przed każdym myciem, nie bronię się przed silikonami, nawilżam. Protein na razie nie używam. Trochę się ich obawiam. Włączę je do pielęgnacji, ale w odpowiedniej ilości i trochę później.
I znów mam grzywkę... :) którą uwielbiam :)
długość na dzień przystąpienia do akcji, początek lutego |
koniec kwietnia |
poczatek maja, tuz po ścięciu, zdjęcie zrobione tuż po powrocie od fryzjera. |
31 maj czyli ostatni dzień akcji |
A tu widać spustoszenie na włosach, żeby nie być gołosłownym pokażę ten horror, który sobie zafundowałam:
to jest początek maja, tuż przed ścięciem, tego samego dnia byłam u Mysi , widać jak są wykruszone, matowe. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz