No i w środę wieczorem dopiero mam chwilkę, żeby napisać o niedzieli dla włosów :)
W piątek przyszło do mnie moje zamówienie z półproduktami z ZSK ( klik ) :) cieszę się, bo będę mogła dodawać je do masek i odżywek :) nie wiem zupełnie od czego zacząć !
W niedzielę wypróbowałam osławione mleczko pszczele w glicerynie .
Długo zastanawiałam się czego użyć najpierw i co jest mi już niezbędne.
Ciekawość zwyciężyła. Mleczko Pszczele w Glicerynie od dawna mnie ciekawiło, ponieważ wiele dziewczyn bardzo sobie je chwaliło :) Na początek postanowiłam zrobić z niego mgiełkę do włosów i użyć ją pod olej.
W sobotę przed spaniem wykonałam mgiełkę z 100 ml wody i 10 kropel mleczka pszczelego. Nic wielkiego, ale muszę wypróbować je na wszelkie sposoby. Mgiełką spryskałam włosy i na tak przygotowane nałożyłam oliwę z oliwek.
W niedzielę rano umyłam włosy szamponem Schauma Moc Keratyny, położyłam jak zazwyczaj dwie odżywki : proteinową i emolientową . Jedna po drugiej w tej właśnie kolejności. Proteinową na 10 min a emolientową na 30 min pod czepek. Proteinowa to Syoss 3 w 1 a emolientowa to Garnier Fructis Oleo Repair.
Włosy ułożyłam jak zwykle : za pomocą żelu kupnego ugniotłam fale i wysuszyłam je w ręku chłodnym nawiewem suszarki. Taki sposób suszenia fal bardziej mi odpowiada niż dyfuzor.
Niestety żel bardzo wysuszył mi końcówki. Muszę jakoś temu zaradzić. Przez to nie widziałam dokładnie działania mgiełki .
Ale ogólnie włosy były miękkie, wygładzone i błyszczące. Na fale nic nie wpłynęło, były takie same jak zazwyczaj :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz