Gdy było jeszcze ciepło, nie tak dawno przecież, wybrałam się na przejażdżkę motorem do Kazimierza ( z Warszawy ). Nie, ja nie prowadziłam, siedziałam z tyłu a, moje włosy powiewały romantycznie na wietrze.
Długo zastanawiałam się jaka maska będzie na tyle odpowiednia, żeby włosy za bardzo się nie poplątały i nie uszkodziły podczas jazdy, jaka pielęgnacja będzie najlepsza na ten dzień dla moich włosów. Oczywiście kask mam, ale z tyłu kasku włosy są rozpuszczone. Pod kaskiem włosy są ściśnięte, kask bardzo ściśle przylega do mojej głowy. To wszystko groziło mega przyklapem i wielkim kołtunem na długości.
Jak każda włososmaniaczka jestem posiadaczką wielu, a nawet bardzo wielu, masek i odżywek. Miałam więc nie lada zagwozdkę.
Moje włosy są średnioporowate, czasami się plączą. Chodziło mi o to, żeby były jak najbardziej śliskie, po to żeby się nie poplątały na wietrze, podczas jazdy oraz jak najbardziej odbite u nasady.
Wybrałam maskę, która w moim odczuciu najbardziej wygładza moje włosy i najlepiej na nie wpływa, jest to maska GLORIA. Mój must have, mój pewniak i ulubueniec.
Dodatkowo wypłukałam je w zimnej wodzie, żeby łuski włosa się domknęły .
To był bardzo dobry wybór. Po tej masce włosy mam bardzo wygładzone, śliskie, dociążone.
Podczas jazdy nic a nic się nie poplątały. Pod kaskiem nie przyklapły, nie potargały się. Po zdjęciu kasku, wystarczyło przeczesać je palcami. Zobaczcie zdjęcia :)
Polecam tą maskę, gdy wybieracie się na przejażdżkę motocyklem.
nie czesałam ich, to są włosy od razu po zdjęciu kasku. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz