Tydzień temu na mojej głowie gościła maska bananowa Kallos, ta maska zostaje oficjalnie moją ulubioną, dlatego znów gości w mojej NDW.
Tym razem zrobiłam moim włosom prawdziwe SPA.
Na noc z soboty na niedzielę naolejowałam włosy i skalp olejkiem Amla Dabur.
Użyłam do tego celu 1 łyżkę stołową olejku, tyle wystarczy na całe moje włosy i na skalp,olejek wówczas najlepiej działa, ilość sprawdzona i zoptymalizowana :)
Rano wykonałam peeling cukrowy skóry głowy ( pisałam już o tym nieraz: 4 łyżki cukru i 2 łyżki szamponu, użyłam tym razem Barwy Pokrzywowej ). Dawno nie robiłam peelingu, poczułam się po nim świetnie :)
Postanowiłam raz na 1 - 2 tygodnie aplikować na włosy proteiny, na razie w formie jedwabiu . Po przeproteinowaniu boję się protein, zwłaszcza małocząsteczkowych. Dlatego na umyte włosy nałożyłam najpierw, na 5 minut, odżywkę z jedwabiem firmy Joanna. Następnie ją spłukałam i nałożyłam na włosy, metodą wprasowywania, moją ulubioną maskę bananową Kallos z dodatkiem 2 kropel gliceryny.
Spłukiwanie zakończyłam zimną wodą.
Włosy wysuszyłam suszarką - średnim nawiewem.
Na końce nałożyłam serum olejowe Marion.
Okazało się, że taka pielęgnacja jest strzałem w 10 . Włosy po niej były sypkie, odbite u nasady, błyszczące, dobrze się układały :)
NDW udana w 100%
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz