Maskę drożdżową robiłam kilka miesięcy temu. Pamiętam, że efekt mi się podobał. Teraz gdy biorę udział w akcji Zapuśćmy się na wiosnę stwierdziłam, że może drożdże zewnętrznie mi pomogą. Bo wewnętrznie niestety nie daję rady nawet 1 łyka wypić.
Rano w niedzielę umyłam włosy szamponem Alterra Sensitive i nałożyłam tak sporządzoną maskę:
Moja maska drożdżowa :
- 1/3 kostki drożdży Babuni rozpuszczona w niewielkiej ilości wrzątku
- 8-10 kropli olejku kokosowego
- 5 kropli mleczka pszczelego w glicerynie
- 2 łyżki mojej ulubionej maski Al Latte Serical
poczekałam aż drożdże ostygną , wymieszałam wszystko i nałożyłam na włosy i skalp metodą wprasowywania. Naprawdę bardzo fajna metoda. Myślę, że opiszę ją w osobnym poście, bo jest godna polecenia.
Po 30 minutach zmyłam wszystko kończąc mycie zimną wodą.
Po wysuszeniu włosy były bardzo wygładzone, sypkie, miękkie, ładnie odbite u nasady i błyszczące.
I dociążone.
I pachnące drożdżami - tego aspektu tej maski nie lubię. Ale od czasu do czasu zniosę.
Po tej masce pojedynczy włos wydaje się grubszy.
A to udokumentowane efekty:
w sztucznym świetle |
w świetle naturalnym, widać jak bardzo są cieniowane... |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz